+3
jolkah 12 września 2017 10:26
"https://68.media.tumblr.com/d3191862c22f26e4e2c79120e49084ef/tumblr_ow5qanEMCV1so4559o2_1280.jpg" alt="Image" />

Image

Relacji z Lizbony, Sintry i okolic było na tym forum już kilka. Nie chcąc się powtarzać, a równocześnie bardzo chcąc się podzielić swoją portugalską przygodą, musiałam znaleźć złoty środek. Tylko jak ugryźć ten temat, żeby jednak kogoś zaciekawić i przedstawić coś, czego wcześniej nikt jeszcze nie proponował? Wśród różnych innych relacji jedne zachwycały zdjęciami, drugie rozpiętością podróży, a inne dokładnością szczegółów. Ciężki orzech do zgryzienia.

Ostatecznie znalazłam kilka takich aspektów w moim majowym wyjeździe do Lizbony, Sintry i Cabo da Roca, które wyróżnią tę relację i może komuś pomogą w przyszłości zaplanować wyjazd do Portugalii:

1. CZAS

Syndrom 3 nocy dał się we znaki również w przypadku Lizbony. Lubię takie loty i lubię takie pobyty – wystarczająco dużo czasu żeby coś zobaczyć, ale i wystarczająco mało żeby się nie znudzić. Inne okołoweekendowe relacje zamykały się zazwyczaj w zwiedzaniu samej stolicy, a te dłuższe zahaczały już nie tylko Sintrę, ale i Cascais, a często nawet Porto. Dla mnie wyzwaniem było poznać Portugalię w 4 dni. Niestety, w tym wypadku trochę się przeliczyłam, bo poza Lizboną czasu musiało jeszcze wystarczyć na inne miejsca - chciałam jeszcze w końcu odwiedzić Sintrę i Cabo da Roca. Ale i to się udało.
Na miejscu mieliśmy do dyspozycji tak naprawdę 3 dni [przylot z Wrocławia 18:05], które zaplanowałam do granic możliwości. Dwa pierwsze noclegi zdecydowałam się spędzić w stolicy, a ostatni w Sintrze. Musiało się to udać, w końcu wymarzyłam sobie takie a nie inne zdjęcia. Podczas praktycznie jednodniowego pobytu w Lizbonie zdążyłam zwiedzić konkretną część stolicy, przespacerować się po wąskich uliczkach i wielkich deptakach, uchwycić słynny tramwaj 28 na zdjęciu w Katedrą Se w tle, odwiedzić Klasztor Hieronimitów, Wieżę i Pomnik Odkrywców w Belem, zjeść wyśmienite pastais de belem, zrobić nocne zdjęcia na Praca da Comercio, odwiedzić jeden z najpiękniejszych ogrodów w tym mieście czyli Miraduoro de Sao Pedro de Alcantara, wejść do Zamku św. Jerzego i zwiedzić go na godzinę przed zamknięciem, odwiedzić Łuk Triumfalny czy, oczywiście, wjechać Windą Santa Justa. Nie mówiąc już o widoku z okna, jaki mieliśmy. Istny szał.
Trzeci dzień to przejazd do Sintry przyjemnym i klimatyzowanym pociągiem [kupujcie bilety tylko i wyłącznie przez Internet lub w automatach], względnie rano, zostawienie bagaży w całkiem uroczym pokoiku i natychmiastowy wyjazd na Cabo da Roca. Zdjęcia, wino, wszechogarniający zachwyt, dyplom dotarcia na najdalej wysunięty na zachód lądowy kraniec Europy i można wracać, bo trochę za bardzo wiało. Popołudnie upłynęło na zwiedzaniu bajkowego Pałacu Pena i górującego nad miastem Zamku Maurów, a wieczór na kosztowaniu bardzo oryginalnego tapas i smacznego wina. Ostatni, czwarty dzień to wizyta w Quinta de Regaleira, dawnej siedzibie masonów w Sintrze i powrót do Lizbony – samolot powrotny starował o 18:00.
Szybko, intensywnie, ale i z czasem wolnym na wypicie litrów wina i zjedzenie przez Bartka ośmiornicy.
Tak lubię.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image


2. LISBOA CARD

Lizbona była pierwszym miastem, w którym zaryzykowałam zakup karty, która przecież oferowana jest chyba w każdym większym mieście w Europie. Lisboa card, to tak jak w innych przypadkach, połączenie darmowej komunikacji miejskiej i zniżek na wejścia do miejsc zabytkowych i muzeów. To również sporo atrakcji for free i biletów pozamiastowych, m.in. na trasach kolejowych. Długo liczyłam czy mi się to opłaca, czy wybrać wersję jednodniową [19 euro], czy dwu [32 euro]. Cena była wysoka, ale moje wielogodzinne obliczenia w różnych wariantach bardzo solidne i okazało się, że przy naszym planie się opłaca. WYbraliśmy kartę na 48 godzin, do wyboru macie jeszcze 72-godzinna w cenie 40 euro.
Skorzystaliśmy już na lotnisku, bo po zakupie kart w Informacji, mogliśmy ich użyć na trasie do centrum miasta. Mimo wielu kilometrów, które przeszliśmy, darmowa komunikacja była zbawieniem - tylko i wyłącznie dzięki temu mogliśmy zobaczyć tak dużo w tak krótkim czasie. Grunt to skasować kartę [rozpocząć z niej korzystanie] w odpowiednim momencie. Ja idealnie wyliczyłam przejazd do Lizbony, zwiedzanie miasta i Belem, przejazd do Sintry i skorzystanie z części zabytków właśnie w ciągu 48 godzin.

Atrakcje / dodatki darmowe, z których skorzystaliśmy:
- wjazd windą Santa Justa
- zwiedzanie Łuku Triumfalnego
- wielokrotny przejazd komunikacją miejską, kiedy nogi odmawiały już współpracy
- przejazd pociągiem na trasie Lizbona – Sintra
- wejście do Klasztoru Hieronimitów w Belem
- wejście do Wieży w Belem

Atrakcje / dodatki ze zniżką:
- wjazd windą na szczyt Pomnika Odkrywców - 30% zniżki
- zwiedzanie Pałacu Pena w Sintrze - zniżka 2 euro
- zwiedzanie Zamku Maurów w Sintrze - 15% zniżki
- Zamek św. Jerzego w Alfamie - zniżka 1 euro

32 euro Lisboa Card na 48h
OBLICZENIA bez karty:
5,15 euro WINDA
2,50 euro ŁUK
2,15 euro LIZBONA - SINTRA
10 euro KLASZTOR
6,00 euro WIEŻA W BELEM
3,40 euro przejazd do BELEM
6,50 euro bilet 1DNIOWY
3,00 euro TRAMWAJ 28
3,50 euro przejazd Z LOTNISKA
= ok. 42,00 euro
+ dodatkowo zaoszczędzone jeszcze 5,20 euro na innych zniżkach.

Nie mówiąc już o wszystkich innych zabytkach, muzeach i kościołach, które są darmowe dzięki Lisboa Card, a na które mi osobiście nie starczyło czasu. WYbrałam wino. Więcej informacji i lista atrakcji pod tym linkiem: http://infolizbona.pl/karta-lisboa-card ... -o-karcie/

Image
Źródło obrazka: google.pl
Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image


3. WINE WITH A VIEW

Ten niewielkich rozmiarów, niepozorny wózek na kółkach to największe zaskoczenie tego wyjazdu i najlepszy pomysł na biznes o jakim słyszałam.
Rozlokowane w kilku newralgicznych miejscach w Lizbonie i w Belem wózki przyciągają enigmatycznym napisem i logiem Wine with a view. Mnie osobiście przyciąga już samo wine, ale jak się potem okazało to był taki view, że się zakochałam. Wino bodajże 4 euro, ale w cenie mamy piękne, plastikowe, sygnowane kieliszki z nóżką, porządnej roboty. Dodatkowo, wygodne krzesełko z oparciem i miejscem na kieliszek przy łokietnikach. No i ten widok. My mogliśmy zabrać krzesła pod sam Pomnik Odkrywców, nad brzeg rzeki Tag by tam, przy dźwięku fal, zapachu morskiej bryzy i w promieniach porannego słońca, delektować się smakiem tego wyjątkowego trunku.
Ale to nie koniec atrakcji. Kieliszki można zachować na pamiątkę - tak robię i planuję zabrać je ze sobą do Polski. Udajemy się w krótki spacer do Wieży Belem, pod którą poza gigantyczną kolejką znajduję…. kolejny punkt Wine with a view. Co za niespodzianka. Jeszcze większa jest podczas zakupu wina – mamy swoje kieliszki? Mamy więc zniżkę. Wchodzę w to.
Tego dnia znalazłam punkt jeszcze na Zamku Św. Jerzego w Lizbonie i przyznam szczerze, że wróciłam nieco nietrzeźwa do hotelowego pokoju. Ale było warto. Te kieliszki okazały się cudowną pamiątką, ciągle generującą wspomnienia i podróżują z nami do dzisiaj. Wine with a view jest ze mną w każdej nowej stolicy i miejscu, które zwiedzam, a zdjęciami dzielę się z rzeczoną firmą, która na swoim profilu na Instagramie publikacje setki zdjęć od swoich innych zadowolonych klientów i śledzi kieliszki podróżujące po całym świecie. Chciałabym kiedyś wrócić w tamte okolice i zabrać kieliszki w miejsce rozpoczęcia ich podróży po Europie i znowu napić się tego wina na brzegu w Belem … aczkolwiek brzmi to trochę tak jakbym mówiła co najmniej o dzieciach, które chce zabrać do miejsca, z którego pochodzą. No cóż, każdy ma swoje priorytety.

Image
Źródło zdjęcia: google.pl
Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image


NA KONIEC KILKA WSKAZÓWEK:

- bilety do Sintry LEPIEJ kupić w automacie niż w stać w kilkugodzinnych kolejkach
- z dworca w Sintrze do Centrum LEPIEJ pójść naokoło przyjemną drogą, niż na skróty schodami [jeszcze z walizką]
- na Cabo da Roca LEPIEJ mieć coś na wiatr
- do Wieży w Belem LEPIEJ nie wchodzić - absurdalna polityka zwiedzania - wszyscy muszą wyjść zanim wejdą kolejni. Wieża jest mała a czekałam w dwóch kolejkach 1,5 godziny.
- LEPIEJ sprawdzić wcześniej czy nie ma akurat 1szej niedzieli miesiąca i czy większość zabytków akurat nie jest za darmo

Dodaj Komentarz

Komentarze (1)

gdanszczanka76 16 września 2017 12:09 Odpowiedz
super.